O męczeństwie świętych apostołów Piotra i Pawła mówiono jako o tym szczytowym fakcie, ze wszystkich najbardziej pamiętnym, w którym streszcza się całe ich życie. Przypieczętowało ono rzeczywiście całe ich poprzednie działanie apostolskie i nadało im w stopniu najwyższym, przez krew, charakter świadectwa, jakiego żądał Chrystus. "Będziecie mi świadkami" (Dz 1,8), powiedział Pan Jezus apostołom, zanim ich opuścił i na zawsze zniknął z ich codziennego życia. W podobnych słowach przepowiedział posłannictwo świętego Pawła: "Nieść imię moje do pogan i królów, i synów Izraela" (Dz 9,15). Dlatego to w centrum tego wspomnienia o tych książętach apostołów tkwi przede wszystkim ten aspekt, który ich najlepiej określa: ich rola jako nauczycieli wiary. Ich posłannictwem było głoszenie Chrystusa i budzenie wiary w niego. Wiara jest dziedzictwem apostołów. Jest ona darem ich apostolskiej pracy, ich miłości. Przyjmując wiarę, wchodzimy w społeczność z nimi, uczęszczamy do ich szkoły, włączamy się w plan zbawienia, który Pan Jezus polecił im realizować i osadzić głęboko w ludzkości. Dlatego nazwaliśmy "Rokiem wiary" te dwanaście miesięcy, które poświęcimy pamięci owych wielkich Chrystusowych heroldów, jakimi są apostołowie Piotr i Paweł. Wraz z innymi apostołami i uprawnionymi głosicielami Ewangelii są oni pośrednikami między nami a Chrystusem; tu jest to jedno z istotnych znamion chrześcijaństwa, które rodzi cały zespół stosunków niezbędnych w społeczności wierzących; nie mogą one być pojmowane w sposób oderwany od funkcji nauczania, która je czyni takimi właśnie, to jest niezbędnymi.
Apostoł nie jest wyrazem opinii wiernych
Przypomnijmy dla przykładu tę znamienną wypowiedź świętego Piotra, świadomego, że jest on żywym narzędziem rodzącym wiarę pierwszych chrześcijan; oto co powiedział wobec pierwszego Soboru rodzącego się Kościoła: "Wy wiecie bracia, że Bóg już dawno mnie wybrał spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli" (Dz 15,17). Widzicie więc, że apostoł jest nauczycielem; nie jest on po prostu echem świadomości religijnej społeczności; nie jest on wyrazem opinii wiernych, czymś w rodzaju głosu, który uściśla i uprawnia daną opinię tak, jak to utrzymują moderniści (por. Denz. Schöen. 3406 [2006]), i jak dzisiaj jeszcze niektórzy teologowie ośmielają się twierdzić. Głos apostoła rodzi wiarę. I tak jak przynosi on pierwsze opowiadanie Ewangelii, tak samo broni on autentycznego znaczenia Ewangelii; określa jej interpretację; wskazuje wiernym, jak ją przyjąć; piętnuje zniekształcające ją błędy.
Miłość prawdy
A święty Paweł jest niemniej dogmatyczny, kiedy oświadcza: "Jeśliby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą otrzymaliście, niech będzie przeklęty" (Gal 1,9). Prawda religijna, od Chrystusa pochodząca, nie rozszerza się wśród ludzi w sposób jakiś niekontrolowany i nieodpowiedzialny. Potrzeba jej zewnętrznego i społecznego kanału, potrzebuje ona uprawnionego magisterium; i tylko z pomocą, tej usługi (tj. miłości prawdy) zachowuje ona swój Boży jednoznaczny sens i swoją zbawczą wartość. Tak jest, system ten zobowiązuje sumienia, nie sprzeciwiając się oczywiście pogłębianiu, studiowaniu, rozważaniu i zastosowaniu religijnej prawdy do życia; wręcz przeciwnie, on do tego wszystkiego wychowuje i pobudza. System ten nie zobowiązuje sam z siebie do wiązania się z werbalnym wyrazem prawdy, jakkolwiek sformułowania dogmatyczne są tak ściśle z ich treścią związane, że wszelka zmiana tę treść zaciemnia, albo powoduje jej zniekształcenie. Nie pozwala on jednak na to, co się tak podoba tylu ludziom wczorajszym i dzisiejszym: na nieskrępowane badanie słowa Bożego, tzn. na podchodzenie z pewnym dystansem i rezerwą do słowa pisanego, do Pisma Świętego, do słowa wyrazistego, żywego, wiernego i aktualnego urzędu nauczycielskiego Kościoła, a więc na tłumaczenie go w sposób, jaki nam najlepiej odpowiada. Święty Augustyn; dał tę przestrogę: "Ty, który w Ewangelii wierzysz w to, co się tobie podoba, a to, co ci się nie podoba, odrzucasz, wierzysz sam sobie, a nie Ewangelii" (Contra Fausium 17,3; PL 42,342). Pod tym względem Sobór pouczył nas dobrze o zasadach, o dozwolonej szerokości spojrzenia, jak również o uznaniu doktrynalnych i duchowych wartości istniejących w Kościołach i społecznościach chrześcijańskich od nas oddzielonych (por. Lumen gentium, 20, 23); Unitatis redintegralio, 3,11,21). Postąpimy dobrze, gdy się będziemy tego trzymać.
Wnioskiem końcowym niech będzie usiłowanie, żeby powiązać nasze nabożeństwo do świętych apostołów z darem, którego nam udzielili przez swoje słowa i przez swą krew, przez to świadectwo, jakie dali Chrystusowi, świadectwo, które rodzi w nas wiarę i tworzy te szczególne więzy kościelne z hierarchią nauczającą i z wierzącą społecznością.
Świętemu Piotrowi i świętemu Pawłowi wyrazimy nasze przywiązanie i naszą miłość. I tu jeszcze posłuchajmy, czego naucza nas doktor afrykański: "Obchodzimy uroczystość poświęconą dla nas przez krew apostołów; kochamy ich wiarę, ich życie, ich prace, ich cierpienia, ich świadectwo, ich przepowiadanie, a miłość ta obróci się ku naszemu największemu dobru, albowiem postęp nasz dokonuje się przez miłość" (Serm. 295; PL 38,1352).
Przypadnie nam w udziale wszelka korzyść z przylgnięcia do integralności, do czystości, do prawowierności wiary z żarliwością, która winna być znakiem, mocą, radością prawdziwych dzieci apostolskiego Kościoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz